Chłosta Beskidzka

Wisła Głębce PKP – Wisła Groń – Pod Kozińcem – Cieńków – Gawlasi – Zielony Kopiec – Malinów – Przełęcz Salmopolska – Grabowa – Kotarz – Przełęcz Karkoszczonka – Chata Wuja Toma – Szczyrk Biła – Szczyrk Centrum – Becyrek – Skrzyczne – Lipowa, Ostre

 

12-13.06.2020r

 

 

Długi weekend czerwcowy, wraz z Marcinem, moim towarzyszem w górskich wędrówkach, jak i w pracy zawodowej, postanowiliśmy wykorzystać na pokonanie trasy tegorocznej Chłosty Beskidzkiej. 

Co to jest Chłosta Beskidzka? To rajd górski, w którym może wziąć udział każdy, kto czuje się na siłach przebyć pieszo około 60 kilometrów. Start jest wspólny, lecz każdy idzie w swoim tempie. Jeżeli ktoś nie ukończy trasy, nikt mu głowy nie urwie 🙂 . Tak w skrócie można opisać Chłostę Beskidzką.

W tym roku zasady były nieco inne, ze względu na pandemie i pewne obostrzenia z nią związane. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, jednak godny uwagi jest fakt, iż trasa była „wyborna”, zresztą jak co roku 🙂 .

 

W piątkowy poranek razem z Marcinem stajemy na dworcu PKP w Wiśle Głębce. Dzięki uprzejmości (i miłości do mnie 🙂 ) mojej Justyny, która zawiozła nas na start Chłosty, ruszamy na trasę wypoczęci i pełni nadziei na doskonałą wędrówkę. Naszym celem jest przejście całej Chłosty Beskidzkiej, lecz trochę na naszych warunkach. Meta w naszym przypadku nie jest najważniejsza, tylko dokładne trzymanie się zaplanowanej drogi i czerpanie przyjemności z widoków. Sukcesem dla nas będzie uzyskać jak najwięcej pozytywnej energii, a nie osiągnięcie mety rajdu w wyznaczonym czasie.  

 

Podróż zaczynamy o 7 rano. Czarnym szlakiem, dotrzemy do Domu Turysty PTTK Nad Zaporą w Wiśle. Początkowo idziemy główna drogą w stronę Przełęczy Kubalonka, aby po około 600 metrach skręcić w lewo w ulicę Kasztanową. Między domami, wąską asfaltową drogą zdobywamy wysokość. Skręcamy w lewo w ulicę Spacerową i po kilku krokach znaki czarne prowadzą w prawo w dół, przez łąkę. I w ten sposób żegnamy się z asfaltem, więc wąskie dróżki ze sporą ilością błota, będą towarzyszyć nam aż do Domu Turysty PTTK. Dom Turysty PTTK Nad Zaporą w Wiśle już nie istnieje, a w jego miejscu powstał elegancki hotel.

 

 

Przechodzimy obok Domu Turysty PTTK, po zamkniętej dla ruchu ulicą Czarne. Skręcamy ostro w lewo na żółty szlak, który biegnie przez Cieńków, aż do Gawlasiego. Szczegółowy opis tego szlaku znajduje się TUTAJ, więc nie będę się w tym miejscu nad nim rozwodził, tylko wrzucę kilka fotek 🙂 . Zaznaczę, iż powyższy szlak jest godny przejścia i obfituje w urocze panoramy – w sam raz na pocztówkę. 

 

 

Gawlasi (1077m n.p.m.) osiągamy o godzinie 11, w totalnej chmurze, toteż z widoków „nici”. Surowy klimat popycha nas do natychmiastowej tułaczki dalej, więc za zielonymi znakami przechodzimy przez Zielony Kopiec i przed Malinowską Skałą skręcamy w lewo w stronę Malinowa. Szeroka i kamienista dróżka wiedzie do góry na szczyt Zielonego Kopca (1152 m n.p.m.) i sprowadza w dół do niebieskiego szlaku Pod Malinowską Skałą. 

 

 

Omijamy Malinowska Skałę niebieskimi znakami i po 5 minutach docieramy do czerwonego szlaku, który przez Malinów zaprowadzi nas na Przełęcz Salmopolską. Podejście na Malinów (1115m n.p.m.) jest krótkie, lecz strome. Godny uwagi jest fakt, iż w połowie podejścia jest ścieżka do popularnej ostatnimi czasy Jaskini Malinowskiej. Ze względu na bliskość jaskini od szlaku, wielu turystów skręca z ciekawości i tylko „rzuca okiem” na pionowe wejście do pieczary. Jakiś czas temu, grotę przystosowano dla ruchu turystycznego. Zainstalowano system drabin, który prowadzi na dno jaskini, toteż poziomymi korytarzami można później pospacerować. Istotne jest posiadanie czołówki, ponieważ jama nie posiada sztucznego oświetlenia. Kończąc temat jaskini, bezsprzecznie jest to jedyna jaskinia w Beskidach, tak łatwo dostępna do eksploracji. Jednak pamiętać trzeba o zachowaniu dużej ostrożności i czujności. 

 

 

Przez Malinów przemykamy bez zatrzymywania się. Schodzimy na Przełęcz Salmopolską, zwyczajowo zwaną Biały Krzyż. Szeroka ścieżka jest trochę niewygodna, ponieważ trzeba iść po sporych kamieniach. O godzinie 12:50 meldujemy się na przełęczy, więc siadamy przy stoliku i pijemy złocisty napój. 

 

 

Po 30 minutowej przerwie wracamy na trasę Chłosty Beskidzkiej. Idziemy dalej za czerwonymi znakami. Wygodna, szeroka ścieżka wiedzie nas przez Grabową (905m n.p.m.) i wyprowadza na Kotarz (965m n.p.m.).

 

 

Podejście na Kotarz od strony Białego Krzyża jest nieco łagodniejsze, niż od strony Przełęczy Karkoszczonka. Przynajmniej tak mi się wydaje 🙂 . Warto spojrzeć w prawo podczas wchodzenia, ponieważ towarzyszy ładny widok na Skrzyczne i Malinowską Skałę. Trudy wspinaczki może wynagrodzić „bar”, który stoi na szczycie Kotarza. 

 

 

Podróż z Przełęczy Salmopolskiej na Kotarz zajęła nam 50 minut, więc „urwaliśmy” parę minut z podanego czasu na szlakowskazie. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej, na Przełęcz Karkoszczonka. Czerwony szlak w 1,5 godziny zaprowadzi nas do Chaty Wuja Toma na Przełęczy Karkoszczonka. Droga nie nastręcza większych problemów, jednak przed Beskidem (860m n.p.m.), skręca ostro w lewo. Towarzyszy nam nadal wspaniały widok na Skrzyczne, wraz z całą infrastrukturą narciarską, która tak mocno rozwija się w Szczyrku od kilku lat. 

 

 

Na Przełęczy Karkoszczonka jesteśmy o godzinie 16:10. Wpadamy do Chaty Wuja Toma na solidny posiłek. Oczywiście nie mogliśmy się oprzeć na widok lanego piwa, więc do obiadu pasowało znakomicie! Kotleta jedliśmy ze styropianowego opakowania, ponieważ jedzenie wydawane jest na wynos. Koronawirusowe obostrzenia nie omijają nawet takich miejsc.

 

 

Z pełnymi brzuchami schodzimy żółtym szlakiem do szczyrku Biłej. Strome zejście po betonowych płytach, sprowadza do przystanku PKS. Dalej żółte znaki prowadzą główną drogą do Szczyrku Centrum, jednak my mamy nocleg zamówiony w Biłej 🙂 . O godzinie 17:45 kończymy „treking”, więc Chłosta Beskidzka musi poczekać do następnego dnia. Kwatera okazała się bardzo wygodna i usytuowana blisko sklepu. Sklep miał dla nas duże znaczenie, ponieważ musieliśmy zaopatrzyć się w prowiant na dzień następny i przekąski na wieczór 🙂 .

 

 

Dzień zaczynamy od pobudki o 6 rano. Posiłek, pakowanie plecaka i o godzinie 7 z minutami jesteśmy w drodze do centrum. Niewielkie kałuże na asfalcie, przypominają o obfitej ulewie, jaka przeszła w nocy nad Szczyrkiem. Niestety czuć dużą duchotę w powietrzu, więc nie zwiastuje to nic dobrego.  

Chłosta Beskidzka prowadzi zielonym szlakiem na Skrzyczne, więc i my tak idziemy. Wchodzimy w ulicę Leśną i przekraczamy rzekę Żylicę, toteż zaczynamy dość strome podejście po betonowych ażurach. Po 1 kilometrze skręcamy w lewo w leśną szeroką dróżkę. Miejsce jest oznaczone, więc nie powinno stanowić problemu. 

 

 

Szybko zdobywamy wysokość, stąpając po błotnistym i śliskim podłożu. Strome podejście w lesie wysysa ze mnie dużo energii, a niemiłosiernie ciężki plecak nic nie staje się lżejszy, mimo sporej ilości wypitej wody. Zabranie kilku niepotrzebnych rzeczy, mści się właśnie w takich momentach. O godzinie 8:35 jesteśmy na Przełęczy Becyrek, gdzie dołączamy do szlaku czerwonego, prowadzącego z Buczkowic.

 

Jaworzyna – stacja pośrednia kolejki na Skrzyczne.

 

 

Od Przełęczy Becyrek zaczynamy kolejne starcie ze Skrzycznem. Chłosta Beskidzka zaczyna nabierać zupełnie innego znaczenia 🙂 . Strome podejścia wychodzą z lasu, przecinają trasy narciarskie i osłabiają z każdym krokiem. Palące słońce i duchota, nie ułatwia nam zadania. Zdobywamy szczyt Beskidu Śląskiego, więc musi być ciężko, lecz ja mam gorszy dzień i ma to mega wpływ na moje odczucia. Wieża przekaźnikowa na Skrzycznem wydaje się być na wyciągnięcie ręki, lecz tak naprawdę kawał drogi mamy do szczytu. 

 

Klimczok (1117m n.p.m.)

 

 

O godzinie 9:40 zdobywamy Skrzyczne (1257m n.p.m.), więc najwyższy punkt Chłosty Beskidzkiej osiągnięty. Siadamy na ławeczce przed schroniskiem i odpoczywamy. Uzupełniając kalorie obserwujemy, jak wiele osób wyjeżdża kolejką na szczyt. 

 

 

Długi odpoczynek zaowocował dobrym zregenerowaniem organizmu, więc z nową efektywnością ruszamy w dół. Niebieski szlak sprowadzi nas w półtorej godziny do Lipowej. Kilka kroków za schroniskiem, gdy wyjdzie się z lasu, roztacza się wspaniała panorama na Żywiecczyznę, więc należy przystanąć na chwilę i cyknąć kilka fotek. Przy dobrej widoczności, jest naprawdę bajecznie! Szeroka dróżka jest usłana kamieniami, a niżej błotnista i śliska. Ten szlak przemierzaliśmy z Marcinem, podczas naszej ostatniej wycieczki, gdy szliśmy na Baranią Górę. Opis wyprawy TUTAJ.

 

 

W Lipowej meldujemy się kilka minut przed godziną 12, więc siadamy na poboczu drogi i wyrównujemy oddech 🙂 . Po bardzo drobiazgowym namyśle, wzięciu pod uwagę wszystkich za i przeciw, skonsultowaniu się z Marcinem, oznajmiłem Mu, że kończymy. Była to okrutnie trudna decyzja, tym bardziej że mój towarzysz miał ochotę iść dalej. Szacunek dla Niego, ponieważ ze zrozumieniem przyjął moja decyzję. Biłem się z myślami, czy dobrze robię, więc nie było mi do śmiechu. Dwa dni jeszcze to przeżywałem, lecz patrząc na to z dłuższej perspektywy, uważam decyzję za trafną.

 

Marcin zadzwonił po Agnieszkę, żeby po nas przyjechała. Dzielna kobieta przyjechała po nas w dobrym tempie, lecz pewnie była zdziwiona, że telefon dostała tak wcześniej 🙂 . Dzięki Aga!

 

Tak zakończyła się dla nas Chłosta Beskidzka 2020. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mamy cel na najbliższy wypad. Trzeba dokończyć trasę 🙂 . 

 

 

Kilka faktów i danych:

Chłosta Beskidzka w naszym wydaniu:

Czas przejścia: 13:00h

Przebyty dystans: 38km

GOT: 53

Kolory znaków: czarny, żółty, zielony, niebieski, czerwony, żółty, zielony, niebieski

 

 

 

Jak dojechać do Wisły Głębce?

Do Wisły dojedziemy drogą 941 od strony Ustronia, Skoczowa, lub Istebnej. Z Białego Krzyża i Szczyrku drogą 942. W centrum Wisły na rondzie jadąc od Ustronia jedziemy na wprost, a jadąc ze Szczyrku lub Wisły Malinki, skręcamy w lewo. Później szukamy drogowskazu do stacji PKP.

 

 

Gdzie zaparkować samochód?

Za budynkiem stacji  kolejowej jest miejsce gdzie możemy zostawić auto. W ostateczności na trawie, czy poboczu drogi też zaparkujemy. 

 

 

Leave a Comment