Schronisko na Kudłaczach z Pcimia

Pcim – Krzywicka Góra – Wielki Kamień – Działek – Poręba – Kamiennik – Przełęcz Sucha – Łysina – Lubomir – Łysina – Schronisko na Kudłaczach – Pcim

 

26.09.2019r. 

 

 

Czwartek, normalny dzień tygodnia, a ja i mój wieloletni towarzysz górskich eskapad Krzysztof, jedziemy na kolejny wspólny wypad! Dlaczego czwartek? Dlatego, ponieważ wtedy obydwu nam udało się wziąć urlop. Całe lato próbowaliśmy razem gdzieś wyskoczyć, lecz ciągle coś nie pasowało, bądź przeszkadzało we wspólnym wojażu.  Pierwotnie mieliśmy udać się w Wysokie Tatry, lecz prognoza pogoda pokrzyżowała nam plany i ostatecznie odwiedziliśmy Schronisko na Kudłaczach w Beskidzie Wyspowym. Nieśmiało zaznaczę, że był to nasz pierwszy kontakt z tym ciekawym beskidzkim pasmem 🙂 .

 

Co to za góry ten Beskid Wyspowy? Pozwólcie, że zacytuję Wikipedię: „Beskid Wyspowy – część Beskidów Zachodnich położona pomiędzy doliną Raby a Kotliną Sądecką. Charakterystyczną cechą tego regionu południowej Polski jest występowanie odosobnionych, pojedynczych szczytów, od czego pochodzi jego nazwa”.

Tak w skrócie i zaokrągleniu, to góry między Myślenicami, Mszaną Dolną, a Limanową 🙂 .

( Niektóre mapy i przewodniki zaliczają poniższą wycieczkę do Beskidu Makowskiego [Średniego], lecz ja oparłem się o podział fizycznogeograficzny według Pana Jerzego Kondrackiego )

 

Z domu wyjechaliśmy przed godziną 5 rano i kierowaliśmy się do Pcimia koło Myślenic, toteż powyższy Pcim wita nas 25 minut po godzinie 6. Samochód parkujemy obok Urzędu Gminy i żółtym szlakiem zaczynamy wędrówkę. Przechodzimy pod Zakopianką (droga S7) i przekraczamy rzekę Raba, mostkiem dla ruchu pieszego. Za mostkiem skręcamy w lewo, toteż obok zakładów i hurtowni przemierzamy 500 metrów i w prawo wchodzimy w niewielki lasek.

 

 

Dalej szlak prowadzi przez pola, aż w końcu wyprowadza na wąską asfaltową drogę. Po kilkudziesięciu metrach skręca w lewo i pod górkę opuszcza zabudowania, a odsłania widoki na pierwsze zamglone pagóry Beskidu Wyspowego.

 

 

Dalej wygodna ścieżka prowadzi przez ładny, niezniszczony las. Pniemy się delikatnie pod górkę i podziwiamy różne okazy grzybów, które rosną tuż przy szlaku. Wystarczyło wejść na krótką chwilę w głąb lasu, aby nazbierać sporo jadalnych grzybów, lecz nie to jest celem naszej wyprawy 🙂 . 

 

 

Przemierzając żółty szlak na Działek, mniej więcej po 4 kilometrach od startu, niezauważalnie przemykamy przez Krzywicką Górę (584m n.p.m. ) i napotykamy szlakowskaz Wielki Kamień. Według informacji na szlakowskazie w ciągu 5 minut znaki czarne zaprowadzą nas na tajemniczy Wielki Kamień. Jak się niewątpliwie okazało, ów kamień jest wielki 🙂 .

 

 

Kilka fotek w tym ciekawym miejscu w środku lasu i powrót na drogę w kierunku Schroniska na Kudłaczach. Kilka minut przed godziną 9, żółte znaki doprowadziły nas na Działek 600m n.p.m.

 

Jegomość Krzychu! Jego skromna osoba bawi i uczy!

 

 

Siedząc na Działku i jedząc śniadanie jeszcze bardziej nabieramy ochotę na dalszą wędrówkę. W tym miejscu musimy podjąć decyzję, czy Schronisko na Kudłaczach zobaczymy za godzinę, czy za cztery? Jesteśmy w miejscu gdzie czerwonym szlakiem w 1h dotrzemy do Schroniska na Kudłaczach, lub zielonym przez Kamiennik, Łysinę i Lubomir, również dotrzemy na Kudłacze, ale w ciągu 4,5h. Bezsprzecznie i zgodnie wybieramy wariant dłuższy. W związku z tym ruszamy za zielonymi znakami i schodzimy do Poręby, tracąc prawie całą zdobytą wysokość 🙁 . 

 

 

Przechodzimy przez Porębę po wybrukowanym chodniku, mijamy szkołę i po około 200 metrach skręcamy w prawo. Przez pola, obok pasących się krów, wchodzimy w piękny las i niewątpliwie zaczynamy odzyskiwać utracone wcześniej metry, „wspinając” się na Kamiennik. Podążając zielonym szlakiem zauważamy odbicie w lewo oznaczone bliżej nieokreślonym piktogramem. Zapamiętałem z mapy, że może to być punkt widokowy z Kamiennika. Po kilku krokach, faktycznie dotarliśmy do punktu widokowego, który okazał się naprawdę godny uwagi.

 

 

Z powyższego puntu widokowego widać było Kraków, czego nie oddają zdjęcia. Chwila na nacieszenie wzroku i powrót na trasę do Schroniska na Kudłaczach. Znaki zielone prowadzą przez Kamiennik Północny (785m n.p.m.) i Kamiennik Południowy (827m n.p.m.), przechodzą przez ładną Polanę Suchą i kończą się w Schronisku na Kudłaczach.

Robimy krótką przerwę na Polanie Suchej. Niedaleko od naszego miejsca odpoczynku słychać drwali i maszyny używane do wycinki lasu.

 

Przełęcz Sucha, lub Polana Sucha.

 

Na Przełęczy Sucha mamy do dyspozycji miejsce na biwak i kilka tablic informacyjnych. W miejscu tym podczas II Wojny Światowej, odbywały się msze polowe i zbierały się liczne oddziały partyzanckie.

 

 

Istotnie z Przełęczy Suchej, dalej za zielonymi znakami w ciągu 45 minut dotrzemy do Schroniska na Kudłaczach. Lecz my przechodzimy przez polanę i żółtym szlakiem podchodzimy dość stromo na Łysinę, niewątpliwie dokładając sobie drogi. Dlaczego taka decyzja? Chcemy zobaczyć obserwatorium astronomiczne na Lubomirze, dlatego musimy przejść przez Łysinę. 

 

 

Na Łysinie 891m n.p.m. meldujemy się o godzinie 12, toteż bez zatrzymywania się, skręcamy w lewo i zmieniamy szlak na czerwony. Czerwony kolor w ciągu 25 minut zaprowadzi nas na Lubomir. Dzisiejsza trasa prowadzi przede wszystkim przez las. Nie inaczej jest ze szlakiem na Lubomir, jednak napotykamy na przecinkę w lesie i godny uwagi punkt widokowy. Siadamy na kilka minut na ławeczce i podziwiamy krajobraz.

Podczas gdy beztrosko siedzimy, mija nas para turystów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że byli to pierwsi napotkani turyści tego dnia.

 

 

Lubomir zdobyty o godzinie 12:25. Patrzymy na obiekt obserwatorium astronomicznego, a tu ”wytacza” się z budynku wycieczka szkolna. Dzieci raczej zadowolone były z atrakcji, ponieważ z radością i pełną szczerością na twarzy, dziękowały panu z obserwatorium za miłe chwile. 

Szczyt Lubomira 904m n.p.m. jest całkowicie zalesiony. Obserwatorium na nim stojące miało swoją przeszłość, podczas II Wojny Światowej. Reasumując wątek obserwatorium, ponownie otwarto go w 2007 roku, w miejscu wcześniejszego, spalonego budynku. 

 

 

Z Lubomira wracamy na Łysinę tą samą drogą.  Ścieżka jest przyjemna, ponieważ wiedzie w równym terenie. Będąc na Łysinie, w końcu idziemy zobaczyć Schronisko na Kudłaczach 🙂 . Do wyboru mamy dwa równoległe szlaki, które biegną w niedalekiej odległości od siebie. Czarny i czerwony. My wybieramy czerwony, ponieważ wydaje się łagodniejszy do zejścia, wnioskując z informacji wyczytanych z mapy. Z Łysiny do Schroniska na Kudłaczach, spokojnie dojdziemy w 30 minut. Jak i czarnym, tak i czerwonym szlakiem.

 

Schronisko na Kudłaczach wita nas w swoich progach o godzinie 13:20. Siedzi w nim kilku grzybiarzy i popija złocisty trunek. My instalujemy się w środku i zamawiamy żurek i kwaśnice. Niestety mojej ulubionej pomidorowej nie było 🙁 .

Schronisko na Kudłaczach jest łatwo dostępne, gdyż można do niego dojechać samochodem. Kilkanaście metrów pod obiektem, znajduje się płatny parking. Z parkingu jest ładna panorama na Beskidy. Nie mieliśmy już dobrej widoczności, ponieważ zaczęły się zbierać chmury. Nieśmiało zza chmur „patrzyła” na nas Babia Góra. Przy lepszej widoczności powinno się zobaczyć Tatry. 

 

 

Kilka minut po godzinie 14 wyruszamy ze schroniska. Schodzimy czarnym szlakiem do Pcimia, który w niecałe 2 godziny zaprowadzi nas do samochodu. Początkowo idziemy asfaltową drogą, między budynkami. Co ciekawe, mijamy kilka obiektów oferujących noclegi, jak i nowo budowany duży pensjonat. A to wszystko na wysokości około 700m n.p.m. Czarne znaki po niecałych 3 kilometrach skręcają w prawo z drogi asfaltowej w las. Od tego momentu, aż do Pcimia idzie się lasem. Patrzeć trzeba uważnie na szlak, gdyż jest sporo różnych dróżek, które mogą nas zmylić. Nam udaje się szczęśliwie dotrzeć do auta, toteż o godzinie 16 otwieramy drzwi w naszej „gablocie”.

 

 

Wypad zaliczam jako bardzo udany. Odwiedziłem nowe pasmo Beskidów, które okazało się być bardzo ciekawe, spokojne i kryjące wojenną historię. Mimo trasy biegnącej w większości przez las, warto przemierzyć powyższe szlaki. Lasy są ładne i panuje w nich spokój. Z pewnością można się w pełni zrelaksować, wyciszyć i nabrać sił do codziennego życia. 

 

Kilka faktów i danych:

Czas przejścia: 8h

Przebyty dystans: 25km

GOT: 37

Kolory znaków: żółty, czarny, żółty, zielony, żółty, czerwony, czerwony, czarny.

 

 

Jak dojechać do Pcimia?

Jadąc z Krakowa i Myślenic, do Pcimia dotrzemy drogą S7, popularnie zwaną Zakopianką. Natomiast od strony Makowa Podhalańskiego, czy Suchej Beskidzkiej drogą krajową 28, po czym odbijamy na Zakopiankę. Drogę z Makowa możemy sobie skrócić, omijając Zakopiankę. W związku z tym w Makowie skręcamy w lewo i kierujemy się na Żarnówkę, Skomielną Czarną, Tokarnię, Krzczonów i Pcim.

 

Gdzie zaparkować samochód?

Auto możemy zostawić obok urzędu lub ośrodka zdrowia w Pcimiu. Alternatywą jest przejechać na drugą stronę rzeki i zaparkować obok zakładów czy hurtowni, na poboczu drogi.

 

 

Leave a Comment