Wisła Głębce – Stożek Wielki – Cieślar – Soszów Wielki – Wielka Czantoria – Ustroń Polana – Równica – Brenna – Błatnia – Jaworze Górne
2.05.2019r.
2 maja od pewnego czasu był zarezerwowany na dokończenie imprezy górskiej, jaką jest Chłosta Beskidzka. Brałem w niej udział w 2017 roku z Marcinem, także teraz nie mogło być inaczej, jak tylko marsz z nim. Wtedy swoją wędrówkę skończyliśmy na stacji kolejowej Wisła Głębce, toteż z tego właśnie miejsca zaczynamy dzisiaj.
Cieszę się również z faktu, że zdobędziemy dzisiaj piękny szczyt, jakim jest Wielka Czantoria!
Do Wisły Głębce zawiózł nas mój brat, za co jesteśmy mu wdzięczni.
O godzinie 7, ruszamy zielonym szlakiem na Stożek Wielki. Szlak prowadzi przez Wisłę Łabajów, obok okazałego wiaduktu kolejowego. Szedłem tym szlakiem rok wcześniej, więc trochę szerszy opis w linku.
Do Schroniska na Stożku Wielkim docieramy o godzinie 8:30. Robimy krótką przerwę na łyk gorącej herbaty i podchodzimy kilkadziesiąt metrów na szczyt Stożka.
Wierzchołek jest zalesiony, więc widoków brak. Lepiej jest obok schroniska, choć my póki co, mamy kiepską widoczność 🙁
Robimy pamiątkowe fotki na szczycie, schodzimy pod schronisko i czerwonym szlakiem idziemy w stronę Soszowa i upragnionej góry Wielka Czantoria.
Wędrujemy w dół, lasem, mijamy Stożek Mały i wchodzimy na Osiedle Mały Stożek. Na dużej polanie jest kilka domów mieszkalnych, domki letniskowe i ładny widok na okoliczne Beskidy, więc przystajemy na chwilę i podziwiamy niepowtarzalny charakter tego miejsca.
Zostawiamy z tyłu urokliwą polanę i podchodzimy na Cieślar 920m n.p.m. z którego również ładnie widać okoliczne pagóry 🙂 .
Wielki Stożek 978m n.p.m. na pierwszym planie.
Cieślar mijamy praktycznie bez zatrzymywania się i siłą rozpędu zdobywamy Soszów Wielki 886m n.p.m. Cykamy pamiątkowe fotki na szczycie i schodzimy do schroniska na zasłużony odpoczynek. Jest kilka minut po godzinie 10, więc czas najwyższy na posiłek. Siedząc na ławeczce, wspominam jak dwa tygodnie temu, również na tej samej ławeczce, jadłem kanapkę. Relacja z tego wypadu w linku tutaj.
Po 20 minutach, ruszamy na Wielką Czantorię. Cały czas trzymamy się Czerwonego szlaku, prowadzącego wzdłuż granicy państwa. Mijamy Przełęcz Beskidek i zaczynamy stopniowe podchodzenie pod Czantorię. Mamy do pokonania 320 metrów przewyższenia, na odcinku niecałych 3 kilometrów. Najbardziej strome jest ostatnie 1,5 kilometra, ale można je pokonać bez większych problemów.
O godzinie 12 stajemy na najwyższym szczycie, jaki zdobywamy podczas naszej wycieczki. Wielka Czantoria 995m n.p.m. przyciąga wielu turystów. Jej atutem jest wieża widokowa i kolej linowa z dolną stacją w Ustroniu. Co prawda szczyt, od kolejki dzieli jakieś 30 minut i 1,2 kilometra odległości, toteż nie stanowi to żadnej przeszkody dla tłumów, jakie są na Wielkiej Czantorii.
Będąc na Czantorii, obowiązkowym punktem programu jest wejście na metalową wieżę widokową. Wstęp jest płatny 6 złotych, toteż nie żałowałem tych paru złotych, aby po raz któryś na nią wejść i pooglądać panoramę 360 stopni. Niestety, gdy zobaczyłem kolejkę do wejścia, natychmiast odpuściłem. Na pocieszenie przybiłem sobie pieczątkę z podobizną wieży.
10 minut drogi od szczytu, jest czeskie schronisko Chata Čantoryje. Dojdziemy do niego niebieskim szlakiem. Byłem w nim kiedyś i bardziej mi to wyglądało na bufet.
My jednak za czerwonymi znakami idziemy w stronę górnej stacji kolejki linowej, mijając po drodze sporo osób.
Górna stacja kolei, to punkt gastronomiczny, budki z pamiątkami, zjeżdżalnia grawitacyjna (tor saneczkowy) itd itp… 🙂 . Uciekamy czym prędzej w dół do Ustronia Polany. Ścieżka znakowana kolorem czerwonym prowadzi przez las, równolegle do trasy narciarskiej, jednak wiele turystów idzie stokiem po trasie zjazdowej. My wybieramy ścieżkę, ale niezależnie od obranego wariantu i tak jest bardzo stromo, więc cieszę się że schodzimy 🙂 .
Wielka Czantoria i dolna stacja kolejki
Ustroń Polana oblegany jest przez turystów, więc na parkingu pod wyciągiem ciężko o miejsce do zaparkowania samochodu. Pojedyncze miejsca parkingowe można znaleźć po drugiej stronie drogi. Przemykamy szybko przez zgiełk tętniącego turystycznie Ustronia Polany, przekraczamy tory, rzekę Wisłę i czerwonym szlakiem zaczynamy „wspinaczkę” na Równicę.
Wielka Czantoria – górna stacja i szczyt
Na Równicy stajemy o godzinie 14:45. Szlak jest bardzo przyjemny, prowadzi na przemian drogą asfaltową, albo leśną ścieżką. Nie znajdziemy na nim, jakiś strasznych podejść, lecz cały czas idziemy pod górkę 🙂 .
Równica cieszy się niezwykłą popularnością, ze względu na dobry dojazd samochodem. U góry są spore, płatne parkingi, kilka znanych restauracji, tor saneczkowy, quady, pamiątki, a nawet kursuje „ciuchcia”. Na polanie „podszczytowej” stoi dawne Schronisko Równica, które teraz nazywa się Gościniec Równica i nie ma już statusu schroniska górskiego. Dlaczego tak jest, to już innym razem.
Siadamy z Marcinem na małe piwo w „schronisku” i odpoczywamy wśród wielu ludzi, którzy przyjechali samochodami i delektują się „górskim klimatem” 🙂 .
Po uzupełnieniu płynów w organizmie, ruszamy w dalszą wędrówkę, mianowicie w dół do Brennej. Prowadzi nas znakowana kolorem zielonym drożyna. Trasa nie jest wymagająca, toteż schodzi się nam bardzo dobrze. O godzinie 16:40 meldujemy się w Brennej, przy głównej drodze.
Z Brennej zaczynamy ostatnie tego dnia podejście. Zielonym szlakiem maszerujemy na Błatnią, ostatni szczyt na naszej wyprawie. Początkowo idziemy ostro w górę, po asfaltowej drodze między domami, aż wchodzimy do lasu i mimo zmęczenia, żwawo połykamy poziomice. Podoba mi się to podejście, ponieważ ma kilka miejsc z fantastycznym widokiem, a jednocześnie nie jest męczący.
Błatnia, ostatni punkt wycieczki wita nas o godzinie 18:20. Wchodzimy do schroniska głodni i spragnieni. Zamawiamy ciepły posiłek i zimne picie, siadamy przy stoliku i w tym momencie jest to pełnia szczęścia!
Na Błatnią dotrzemy ze wszystkich stron świata. Najpopularniejszy szlak wiedzie z Klimczoka 1117m n.p.m. Hitem jest również pętla z Wapienicy, która biegnie przez Szyndzielnię, Klimczok, Błatnią, schodzi przez Przykrą i Kopany, kończąc w Wapienicy. Szedłem tą trasą mnóstwo razy, a ostatni w grudniu. Link do tej wycieczki tutaj.
Tak nam dobrze i miło w tym klimatycznym miejscu, że straciliśmy poczucie czasu, toteż dopiero po 50 minutach wstajemy z krzeseł. Przed nami końcowe zejście żółtym szlakiem do Jaworza Górnego.
Wybrałem specjalnie ten szlak, ponieważ w moim odczuciu jest on najprostszy i najszybciej można nim zejść do „cywilizacji”. Prowadzi praktycznie cały czas przez las, choć miejscami można dostrzec panoramę na pobliskie zabudowania.
Do parkingu w Jaworzu Górnym, nad Hotelem Jawor docieramy 15 minut po godzinie 20. Czeka już na nim Agnieszka, która po raz kolejny odbiera „strudzonych wędrowców” i ładuje do samochodu, po czym bezpiecznie zawozi do domu.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyprawy. Pogoda dopisała, choć może nie było super widoczności, ale piękno Beskidów wynagradza kaprysy aury. Całodniowa wycieczka daje o sobie znać w postaci np. bólu nóg, ale satysfakcja z pokonanych kilometrów, łagodzi krzywdę jak balsam 🙂 .
Kilka faktów i danych:
Czas przejścia: 12:20h
Przebyty dystans: 36km
GOT: 54
Kolory znaków: zielony, czerwony, zielony, żółty
Jak dojechać do Wisły Głębce?
Do Wisły dojedziemy drogą 941 od strony Ustronia, Skoczowa, lub Istebnej. Z Białego Krzyża i Szczyrku drogą 942. W centrum Wisły na rondzie jadąc od Ustronia jedziemy na wprost, a jadąc ze Szczyrku lub Wisły Malinki, skręcamy w lewo. Później szukamy drogowskazu do stacji PKP.
Jeśli chcemy dojechać komunikacją zbiorową, to problemu niema 🙂 , kursują pociągi i busy.
Gdzie zaparkować samochód?
Za budynkiem stacji kolejowej jest miejsce gdzie możemy zostawić auto. W ostateczności na trawie, czy poboczu drogi też zaparkujemy.