Kiry – Zahradziska – Chuda Przełączka – Ciemniak – Krzesanica – Małołączniak – Kopa Kondracka – Małołączniak – Kobylarz – Przysłop Miętusi – Zahradziska – Kiry
17.08.2019r.
Czerwone Wierchy w Tatrach Zachodnich, taki projekt postanowiłem zrealizować w sobotni, pogodny dzień. Kilka lat temu przeszedłem Czerwone Wierchy z tatą, a teraz zabrałem ze sobą dwóch kolegów Marcinów i przypomniałem sobie piękno i majestat tego masywu.
Co to są te Czerwone Wierchy? To masyw górski w Tatrach Zachodnich, składający się z czterech szczytów: Ciemniak, Krzesanica, Małołączniak i Kopa Kondracka. Sama nazwa Czerwone Wierchy pochodzi od traw rosnących na powyższych stokach, które na jesień barwią się na kolor czerwony.
Wyruszamy o 3 w nocy w stronę Tatr i w Kirach, przy wejściu do Doliny Kościeliskiej jesteśmy o godzinie 6. Niezwłocznie po zaparkowaniu samochodu ruszamy w bajeczną podróż. Po 15 minutach od startu, przez Dolinę Kościeliską, dochodzimy do rozwidlenia szlaków i przed mostem skręcamy w lewo. Zmieniamy kolor szlaku z zielonego na czerwony, który zaprowadzi nas bezpośrednio na Ciemniak. Po 3 minutach na Polanie Zahradziska, przekraczamy Miętusi Potok i zaczynamy poważnie piąć się w górę, toteż bardzo szybko rozbieramy kurtki i polary 🙂 .
Maszerujemy lasem, lecz szybko ukazują nam się pierwsze panoramy. 1:40h zajął nam „wyryp” na charakterystyczny punkt jakim jest skałka Piec 1460m n.p.m. Patrząc na wschód, wyłania się Giewont, więc chwilkę przystajemy i robimy kilka zdjęć.
Kominiarski Wierch 1829m n.p.m.
Skałka Piec
Giewont 1895m n.p.m.
W oddali Babia Góra.
Po chwili wytchnienia ruszamy i nadal nabieramy wysokości, toteż las zamienia się w kosodrzewinę a następnie w trawy. Za nami coraz bardziej poszerza się panorama na Zakopane i masyw Gubałówki. O godzinie 9:10 meldujemy się na Chudej Przełączce.
Przechodząc przez Chudą Przełączkę, widzimy że stoi mężczyzna i ma na sobie kamizelkę z napisem sędzia. Okazało się że przez Czerwone Wierchy prowadzi trasa biegu granią tatr, toteż będą nam towarzyszyć na trasie biegacze. Zapytałem jednego z zawodników, który już biegnie kilometr. Odpowiedział że 33, a w sumie musi przebiec 72 kilometry i pokonać kilkukilometrowe przewyższenie. Pomyślałem – szacun chłopaki i wówczas minęła mnie kobieta, która również brała udział w biegu. Jak się później okazało, całkiem sporo zawodników płci pięknej brało udział w imprezie.
Nasuwa się pytanie skąd się wzięli biegacze na Chudej Przełączce? Przybiegli zielonym szlakiem, przez Tomanową Dolinę z Hali Ornak. My natomiast dalej przemy mocno w górę na Ciemniak. Zostało około 45 minut, aby pierwszy z Czerwonych Wierchów był zaliczony 🙂 .
Ciemniak 2096m n.p.m. zdobyty o godzinie 9:35, po nierównej walce z górą, która zaczęła się w Kirach i trwała prawie trzy i pół godziny. Czerwone Wierchy otwarły swoje bramy, toteż chęć pokonania następnych wierzchołków była wręcz nie do odparcia 🙂 .
Ciemniak jest najdalej na zachód wysuniętym szczytem Czerwonych Wierchów, więc widok w tym właśnie kierunku jest niezwykle ciekawy i piękny.
Następnym naszym celem jest Krzesanica, najwyższy szczyt w grupie Czerwonych Wierchów. Aby na nią wejść musimy zejść do Mułowej Przełęczy i potem znowu odzyskać stracone metry, a nawet kilkadziesiąt dołożyć 🙂 . Droga trwa około 15-20 minut.
Ciemniak widziany z podejścia na Krzesanice.
Krzesanica 2122m n.p.m. wita nas małymi kamiennymi kopczykami, które ustawili turyści. W przewodniku Pana Nyki przeczytałem, że jest to najwyższy w Polsce szczyt wapienny.
Małołączniak i Kopa Kondracka, dwa kolejne cele do zdobycia.
Po posiłku na najwyższym Czerwonym Wierchu, kierujemy się na Małołączniaka. Znowu musimy stracić wysokość, przechodząc przez Litworową Przełęcz, aby „wdrapać” się na 2096m n.p.m. i przeczytać napis Małołączniak na szczycie.
W oddali Kasprowy Wierch 1987m n.p.m.
Krzesanica widziana z Małołączniaka.
Godzina 11:10 i trzeci z bohaterów dnia osiągnięty, toteż chwila wytchnienia należy się bezdyskusyjnie. Wyrównując oddech podziwiamy mocno strudzonych biegaczy, którzy przez Małołączniaka tylko przemykają.
W tym miejscu zapytałem resztę ekipy, z którą mam zaszczyt wędrować, co robimy dalej. Możemy zejść na Przysłop Miętusi i do Kir, albo pójść dalej na Kopę Kondracką i później się wrócić znowu na Małołączniaka. Ku mojej radości, chłopaki wybrały Kopę Kondracką i powrót na Małołączniaka.
Ktoś może zapytać, jaki jest sens wracać się na ten sam szczyt, jak jest możliwość zejścia z Kopy Kondrackiej idąc przez Dolinę Małej Łąki lub Doliną Kondratową? A no sens jest taki, że mimo iż te szlaki dobrze znam i polecam, bardzo chciałem zejść przez Kobylarza i Miętusi Przysłop. Nigdy tędy nie tuptałem, toteż chęć odwiedzenia nowych zakątków, była mocniejsza od logiki 🙂 .
Treking Małołączniak – Kopa Kondracka – Małołączniak zrobiliśmy w dobrym tempie, toteż spacer w dół, w górę i z powrotem należał do przyjemności. Mam nadzieję że dla wszystkich moich towarzyszy podróży taki był 🙂 .
Czwarty Czerwony Wierch, czyli Kopa Kondracka 2005m n.p.m.
Wszystkie Czerwone Wierchy zdobyte, nawet z „nadmiarem”, ponieważ Małołączniak dwa razy. Siadamy na dłuższą przerwą i śmiejemy się do siebie, że z czterech Czerwonych Wierchów zrobiliśmy pięć 🙂 , więc jest powód do zadowolenia.
Po zregenerowaniu sił zaczynamy zejście w stronę Przysłopu Miętusiego. Zmieniamy kolor szlaku z czerwonego na niebieski i z każdym krokiem jesteśmy niżej.
Idąc w dół należy uważać, aby na wysokości około 1750m skręcić ostro w lewo. Podczas zamglenia możliwość pobłądzenia. Od tego momentu ścieżka staje się coraz bardziej stroma i niewygodna. Idzie się po kamiennych stopniach, nierównych i wyślizganych.
Dochodzimy do Kobylarzowego Żlebu i napotykamy sztuczne ułatwienia w postaci łańcuchów. Nie jest to długi odcinek, ale może nastręczyć niewielkich problemów osobom nieobytym z łańcuchami. Tworzą się również tutaj zatory, ponieważ niema możliwości się minąć.
Dochodząc do granicy kosodrzewiny, a później lasu dróżka staje się wyjątkowo śliska, toteż trzeba bardzo mocno uważać jak postawić następny krok, aby nie zaliczyć gleby i potłuc się o kamienie.
Wędrówka powyższym szlakiem jest ciekawa, choć na pewno nie najłatwiejsza. Trochę ciągnęło mi się, gdy przemierzaliśmy las, ale ogólnie nie żałowałem decyzji aby tędy schodzić.
Szlak doprowadza nas do Przysłopu Miętusiego w nieco ponad 2 godziny. O 15:00 kładziemy się na trawie i podziwiamy panoramę otaczającą Przysłop.
Z Przysłopu Miętusiowego ruszyliśmy czarnym szlakiem, na Zahradziska, przez które szliśmy rano. Trasa wiodła szerokim duktem, wysypanym drobnym kamieniem i nieznacznie w dół.
Z Zahradzisk w kilka chwil byliśmy przy moście na zielonym szlaku do Kir, którym podążało mnóstwo turystów ze Schroniska na Hali Ornak. O godzinie 16:10 otwieramy drzwi samochodu i wówczas nasza wycieczka dobiega końca.
Jestem mega zadowolony z wycieczki na Czerwone Wierchy, mimo że już kiedyś je odwiedziłem. Trasa którą pokonaliśmy nie należała do najkrótszych, ale na pewno należała do wyjątkowo pięknych. Cudowna panorama Tatr Zachodnich i Wysokich dodawała sił na każdy następny krok, toteż kilometrów przybywało.
Kilka faktów i danych:
Czas przejścia: 9:30h
Przebyty dystans: 17,6km
GOT: 34
Kolory znaków: zielony, czerwony, czerwony, niebieski, czarny, zielony.
Jak dojechać do Kir?
Drogą 958 jak i od Zakopanego, tak i od Czarnego Dunajca.
Gdzie zaparkować samochód?
Przy głównej drodze są duże parkingi, koszt na cały dzień w dniu wycieczki wyniósł 30zł. Są również małe parkingi przy prywatnych posesjach, które są tańszą alternatywą.