Brzeziny – Psia Trawka – Murowaniec – Czarny Staw Gąsienicowy – Kozia Dolinka – Zadni Granat – Pośredni Granat – Skrajny Granat – Czarny Staw Gąsienicowy – Murowaniec – Psia Trawka – Brzeziny
06.07.2021r
Lipcowy wtorek, zaowocował w spontaniczny wypad w Tatry. Wybór padł na część Orlej Perci. Granaty zostały głównymi bohaterami wypadu. Towarzyszyli mi, a może bardziej ja im, mój ( „osobisty” 🙂 ) brat Piotr i jego kumpel Mateusz. Chłopaki pokazali się od znakomitej strony sportowej, więc miałem kogo gonić 🙂 .
Wycieczkę rozpoczęliśmy o godzinie 4:45 z parkingu w Brzezinach, przy Drodze Oswalda Balzera, która łączy Zakopane z Morskim Okiem. Czarny szlak prowadzi szeroką drogą, wysypaną drobnym kamieniem, która służy zarówno pieszym, jak i rowerzystom. Wiedzie zalesioną Doliną Suchej Wody i przechodzi również przez Psią Trawkę. Według mapy w Murowańcu powinniśmy się znaleźć w ciągu 2 godzin. Oczywiście opisywanym traktem, dowożone jest także zaopatrzenie do schroniska w Dolinie Gąsienicowej.
Szlak z Brzezin, jest alternatywą dla drogi przez Boczań, czy Doliny Jaworzynka. Mamy do pokonania niecałe 7 kilometrów, lecz nie występują duże podejścia, ani stromizny. Warto wspomnieć, że do pokonania jest prawie 2 kilometry więcej, niż idąc z Kuźnic przez Boczań, niebieskim szlakiem.
Ciekawostką jest pochodzenie nazwy Dolina Suchej Wody. Dnem doliny płynie potok Sucha Woda, którego koryto przeważnie jest suche, a woda w nim płynie podziemnymi przepływami. Koryto wypełnia się wodą, jedynie podczas dużych opadów deszczu. Dolina Suchej Wody Gąsienicowej, przez którą idziemy, jest zalesiona, więc nie uraczymy się żadnymi widokami. Jedno miejsce jest ogołocone z drzew, toteż na chwilę pokazują nam się szczyty Doliny Gąsienicowej, mieniące się we wschodzącym Słońcu.
Granaty stają nam się bliższe, gdy o godzinie 6:20 mijamy Schronisko Murowaniec na Hali Gąsienicowej (1505m n.p.m.). Pokonaliśmy już 510 metrów przewyższenia i praktycznie bez zatrzymywania „polecieliśmy” dalej, w stronę czarnego Stawu Gąsienicowego. Za niebieskimi znakami w 30 minut powinniśmy znaleźć się na brzegu niezwykle urokliwego stawu.
Niewątpliwie bardzo popularny szlak do Stawu Gąsienicowego, daje piękny widok na Kościelec. Przechodzimy miedzy kosodrzewiną, a wygodny, kamienny chodnik ułożony przez człowieka prowadzi zboczami Małego Kościelca. Następnie szlak skręca w lewo i zakosami wyprowadza na próg kotła Czarnego Stawu Gąsienicowego. 30 minut zajęło mi dotarcie nad staw, od schroniska, lecz moje tempo było umiarkowane i z przerwami na zdjęcia. Moi kompani musieli poczekać na „marudera” 🙂 .
Granaty
O 6:50 siadam na brzegu i nabieram kalorii. Czekające na nas podejście, na pewno te kalorie spali. Staw i jego otoczenie jest niezwykle urodziwe. Można tutaj tak siedzieć i podziwiać to niebanalne miejsce. Jak podaje w swoim przewodniku Pan Nyka, staw ma powierzchnię razem z wysepką prawie 18 ha i jest głęboki na 51 m.
Dalej niebieski szlak prowadzi w lewo, wśród kosodrzewin i nadal po kamiennym chodniku. Przekraczamy niewielki potok, a po prawej stronie mamy wysepkę. Mijamy Żółty szlak na Skrajny Granat, którym będziemy schodzić i zaczynamy podejście na próg Zmarzłego Stawu. Mamy do pokonania 150 metrów w pionie, toteż zakosy ułatwią mocno wyzwanie.
Pod Zmarzłym Stawem Gąsienicowym docieramy do rozstaju szlaków. W prawo za niebieskimi na Przełęcz Zawrat, lecz my skręcamy w lewo za kolorem żółtym. Przechodzimy tuż obok Zmarzłego Stawu, po niewielkim polu śnieżnym. Staw ma powierzchnię 0.3 ha i jest głęboki na ponad 3 metry. Do późnego lata bywa pokryte lodem. Ciekawostką jest to, że w zimie traci wodę, a lód spoczywa na dnie.
Pokonujemy niewielki próg skalny i wchodzimy w przepiękną Kozia Dolinkę. Otaczające dolinkę szczyty Orlej Perci budzą zarówno podziw, jak i respekt. Po 10 minutach od Zmarzłego Stawu dochodzimy do kolejnej krzyżówki szlaków. Żółte „poniosą” na Kozią Przełęcz, lecz my w lewo skręcamy za zielonym szlakiem, który prowadzi na Granaty. Mówiąc bardziej szczegółowo, zaprowadzą na zadni Granat.
Zielonym szlakiem pokonujemy głazy i skały, na których przycupnął świstak. Idąc, nie mogę nacieszyć oczu otaczającymi mnie szczytami. Piękne skały i żleby we wschodzącym słońcu, robią bezsprzecznie piorunujące wrażenie. Gdy odwracam się, widzę rewelacyjny pejzaż na Czarny Staw Gąsienicowy, a w oddali schronisko. Kozia Dolinka jest według mnie jedną z najpiękniejszych w Tatrach. Na pewno tu wrócę 🙂 .
Na dwóch zdjęciach powyżej, widoczny jest świstak. Takie atrakcje w „wygibie” na Granaty 🙂 .
O godzinie 8:05 doszliśmy do kolejnego rozwidlenia szlaków, więc po raz kolejny spotykam moich towarzyszy podróży, którzy cierpliwie na mnie czekają. Nie chcą zgubić „dziadka” 🙂 🙂 🙂 . Rozejście to jest dla nas bardzo ważne ponieważ musimy podjąć męska decyzję, którą drogą pójdziemy dalej. Do wyboru mamy dwie opcje, pójść nadal zielonym szlakiem i w ciągu godziny znaleźć się na Granatach, lub odbić w prawo i Żlebem Kulczyńskiego, znakowaną na czarno ścieżką dotrzeć do Orlej Perci i przez Zadnią Sieczkową Przełączkę dotrzeć również na Granaty.
Pierwotny plan zakładał wspinaczkę przez Żleb Kulczyńskiego, który niewątpliwie jest szlakiem trudnym, ubezpieczonym w łańcuchy i klamry. Często również spływa nim woda. Stoimy przy szlakowskazie i mamy obawy co do założonego planu, ponieważ u stóp żlebu leży duże pole śniegu, a wyżej są mniejsze połacie białego, twardego i zlodowaciałego „puchu”. Nie dysponujemy zimowym sprzętem. Mimo wielu obaw, próbujemy podejść pod Żleb Kulczyńskiego i wybadać warunki. Zakładam kask i napieramy po śliskim, twardym jak skała śniegu. Chłopaki wyrwały ostro do przodu, lecz gdy dotarli pod sam żleb, wycofali się i machnęli mi, żebym zawrócił. Byli kilkanaście metrów wyżej mnie i na dalszą wycieczkę nie było szans. Szczelina między śniegiem, a skałą była duża i głęboka, więc było to bardzo ryzykowne. Pokornie wróciliśmy do zielonego szlaku na Granaty 🙁 . Uważam podjętą decyzję za słuszną.
Minęliśmy szlakowskaz przy którym się tak wcześniej wahaliśmy i za zielonymi znakami kontynuowaliśmy łazęgę na Granaty. Szlak wiedzie dość mocno w górę, lecz nie występują na nim żadne trudności. Zakręty i zakosy trochę niwelują podejście po stromym zboczu. Natomiast widoki są obłędne. Rewelacyjny widok na ściany Koziego Wierchu i Kozią Dolinkę.
O godzinie 9:20 zdobywam Granaty, a dokładniej mówiąc Zadni Granat (2240m n.p.m.). Tym samym wchodzimy na słynną Orlą Perć, znakowaną kolorem czerwonym. Moi kompani już kończyli złocisty napój, zanim wdrapałem się na szczyt. Podziwianie wspaniałych widoków, w tak znamienitym miejscu, niewątpliwie zapiera dech w piersiach.
Z Zadniego Granatu podążamy w dół na Pośrednia Sieczkową Przełączkę i w kilka minut stajemy na Pośrednim Granacie (2234m n.p.m.). Jego wierzchołek jest od północy „rozcięty” głębokim kominem, więc szlak prowadzi na lewo od komina po łańcuchach, aż do Skrajnej Sieczkowej Przełączki. Schodząc po łańcuchach, musimy przekroczyć słynną szczelinę, która często gości na fotografiach z przejścia Orlej Perci.
Pośredni Granat widziany z Zadniego Granatu.
Zadni Granat
Słynna szczelina
Pośredni Granat, widok ze Skrajnego Granatu.
Ze Skrajnej Sieczkowej Przełączki, opada w stronę zachodnią Żleb Drege’a, który niestety znany jest z wypadków. W górnej części jest dość łagodny i szeroki, porośnięty trawą, zaś w części dolnej kończy się około 180-metrowym pionowym kominem. Szczególnie należy uważać podczas mgły, ponieważ można łatwo zboczyć z prawidłowej dróżki i wpaść w pułapkę bez wyjścia. Szlak omija to newralgiczne miejsce i pod górę kieruje na wierzchołek Skrajnego Granatu.
Skrajny Granat (2225 m n.p.m.) wznosi się nad trzema dolinami i roztacza się z niego bajkowy krajobraz, chyba najładniejszy z wszystkich Granatów. Według mapy droga z Zadniego na Skrajny, powinna zająć 25 minut. Mnie zabrała ciut więcej, ponieważ nie mogłem nasycić oczu widokami, jakie mnie otaczały.
Na szczycie żegnamy Orlą Perć i Granaty, toteż za żółtymi znakami schodzimy mocno w dół, w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Początkowo idziemy po skałach, z bardziej lub mniej zaznaczoną ścieżką. Nieco niżej natrafiamy na krótki fragment ubezpieczony łańcuchem. Do stawu podążamy w kosodrzewinie. Zaznaczyć należy fakt, iż schodzi się w stromym terenie, od samego wierzchołka, aż do brzegu Czarnego Stawu. Powyższy szlak jest polecany bardziej do podchodzenia.
Zatrzymujemy się kilka minut przy stawie i dajemy odpocząć nogom, po trudach zejścia z Granatów. Jest godzina 11:25, więc nad brzegiem jest sporo osób. Idąc do Murowańca, stale mijamy turystów. Prawie jak na Krupówkach 🙂 . Natomiast przy schronisku jest gwarno i tłoczno, jak na jarmarku, więc czym prędzej oddalamy się czarnym szlakiem do Brzezin. Tym samym, którym rano podchodziliśmy. Droga się trochę dłuży, ponieważ wiedzie lasem, a nogi też nie są „pierwszej świeżości”.
Przy samochodzie meldujemy się kilkanaście minut po godzinie 13. Uiszczamy opłatę za wstęp do parku narodowego. Tak, płacimy za wstęp, przy wychodzeniu 🙂 . Pracownik kasy biletowej zapytał, czy mamy bilety. Niestety gdy rano przyjechaliśmy, kasa była nieczynna. Tak naprawdę nie zwalniało nas to z odpuszczenia sobie biletów, ponieważ można je nabyć niezwykle łatwo przez internet. Nauczka na przyszłość 🙂 .
Wypad na Granaty uważam za niezwykle udany. Piękna pogoda, fantastyczne widoki, dobre towarzystwo i ucieczka przed tłumami na szlaku. Plan zrealizowany aż nadto! Mam nadzieję, że szybko wrócę w te rewelacyjne miejsca.
Kilka faktów i danych:
Czas przejścia: 9:20h
Przebyty dystans: 21,5km
GOT: 36
Kolory znaków: czarny, niebieski, żółty, zielony, czerwony, żółty, niebieski, czarny
Jak dojechać do Brzezin?
Do Zakopanego dojedziemy drogą 47 od Nowego Targu, a 958 od Kościeliska, Chochołowa i Czarnego Dunajca. W centrum Zakopanego kierujemy się w stronę kolejki na Kasprowy, lub skocznie. Na rondzie Jana Pawła ll w Kuźnicach skręcamy na Drogę Oswalda Balzera, która prowadzi do Morskiego Oka. Po przejechaniu trochę ponad 6 kilometrów, dotrzemy na parking w Brzezinach.
Gdzie zaparkować samochód?
Auto zostawiamy na płatnych parkingu przy drodze, 500 metrów za skrętem na Murzasichle.