Dolina Filipka – Wiktorówki – Rusinowa Polana – Gęsia Szyja – Rówień Waksmundzka – Polana Pod Wołoszynem – Rusinowa Polana – Wiktorówki – Dolina Filipka
31.08.2022r
Urlop w Tatrach rozpoczęliśmy, wraz z moją Justyną, w ostatni dzień wakacji. Na pierwszy „ogień” poszła Rusinowa Polana i Gęsia Szyja, więc wycieczka w popularne i chętnie odwiedzane miejsce w naszych górach. Wstyd się przyznać, ale nie byliśmy nigdy wcześniej we wspomnianych powyżej miejscach. Dlatego teraz nadarzyła się okazja, do nadrobienia strat 🙂 .
Wypad rozpoczynamy zostawiając samochód na parkingu, który jest umiejscowiony przy drodze prowadzącej z Zakopanego do Morskiego Oka (Oswalda Balzera). Jakieś 1200 metrów od przystanku przy Zazadni (907m n.p.m.). Prowadzą nas znaki niebieskie. Szeroka ziemno-kamienista droga wiedzie Doliną Filipka. Po przejściu kilometra, Dolina Filipka ciągnie się w prawo, lecz szlak niebieski odbija w lewo i wchodzimy w nieco wyżej położoną Dolinę Złotą.
Niecałe 30 minut od rozwidlenia z Doliną Filipka, znaki prowadzą na drewniane schody, więc zostawiamy drogę jezdną i schodami docieramy do kościoła na Wiktorówkach. Sanktuarium Maryjne na Wiktorówkach, Sanktuarium Matki Bożej Królowej Tatr lub Matki Bożej Jaworzyńskiej, z pewnością z takimi nazwami można się spotkać, czytając o Wiktorówkach. Wiktorówkami również zwany jest las, który rośnie na zachód od szlaku.
Wiktorówki, to również miejsce pamięci. Na kamiennym murze, tuż obok świątyni, zawieszonych jest wiele tabliczek. Upamiętniają one ludzi, których życie było związane z górami. Warto przystanąć na moment i przyjrzeć się nazwiskom, tam widniejącym. Istotnie każdy odnajdzie nazwisko, o którym przynajmniej słyszał.
Dalej szlak wiedzie wzdłuż ogrodzenia sanktuarium. Przekraczamy potok płynący spod Gęsiej Szyi i w rezultacie docieramy na skraj Rusinowej Polany.
Rusinowa Polana (1210m n.p.m.), dotarliśmy na nią po godzinie niespiesznego marszu. Oczywiście, kilka minut trwał postój przy pamiątkowych tablicach na Wiktorówkach. Piękne miejsce! Z takim nastawieniem wyruszałem na opisywaną wycieczkę, lecz niskie i gęste chmury zasłoniły większość panoramy. Jednak nie zrażony okrojonym widokiem, usiedliśmy na jednej z wielu ławeczek. Krajobraz jaki zastaliśmy z Justyną i tak nam się podobał. Zdjęcia w „internetach” z tego miejsca są bajeczne, lecz mnie takich nie udało się wykonać 🙂 . Charakteru całej Rusinowej Polanie dodało pasące się tuż obok spore stado owiec. Godny uwagi jest również fakt, iż na skraju polany, stoi bacówka, która sprzedaje swojskie wyroby.
Solidny posiłek na Rusinowej Polanie dodał energii, aby wyjść na Gęsią Szyję. Zielone znaki prowadzą zachodnim skrajem bujnej łąki. Panorama podobno jest wybitna 🙂 . Wchodząc w las, ścieżka nadal wiedzie pod sporym nachyleniem, lecz po 50 minutach od opuszczenia ławki na Polanie Rusinowej, jesteśmy na szczycie Gęsiej Szyi.
Gęsia Szyja (1489m n.p.m.). Szczyt „przyozdobiony” dolomitowymi skałkami, z którego roztacza się jeden z najładniejszych widoków na Tatry Bielskie i Wysokie. Tak teoretycznie podają fachowe źródła. Niestety nam chmury nadal nie pozwoliły doświadczyć tego zachwalanego widoku.
Nadal zielonym szlakiem, „zbiegamy” ścieżką na Rówień Waksmundzką. Schodząc, po lewej stronie towarzyszy nam ładny grzebień skał, więc chociaż nimi możemy nacieszyć oczy.
Rówień Waksmundzka (1407m n.p.m.). Podróż z Rusinowej Polany zabrała nam 70 minut, wraz z krótkimi przystankami na zdjęcia. Znaki zielone prowadzą w prawo, aż do Murowańca, natomiast my, odbijamy w lewo, na kamienistą i z mocno wystającymi korzeniami, ścieżkę znakowaną kolorem czerwonym. Miejscami dość stroma dróżka, zarośnięta lasem, przekraczająca także Potok Waksmundzki, doprowadza na Polanę Pod Wołoszynem. Z pewnością należy zaznaczyć, iż po przekroczeniu potoku, szlak nieznacznie zaczyna się piąć w górę. Na szczęście jest to niewielki odcinek 🙂 .
Polana Pod Wołoszynem (1250m n.p.m.), kiedyś centrum pasterstwa, a dziś mocno zarośnięta. Zostawiamy w tym miejscu szlak czerwony, który wiedzie do Wodogrzmotów Mickiewicza. Skręcamy w lewo, więc kolor szlaku zmieniamy na czarny. Leśna ścieżka sprowadza znowu do Potoku Waksmundzkiego, toteż przekracza go zgrabnym kolanem i zaczyna piąć się w górę, ku Rusinowej Polanie.
Ponownie na Rusinowej Polanie meldujemy się o godzinie 13:30, więc czas jaki potrzebowaliśmy na dojście z Polany Pod Wołoszynem, to około 40 minut. Natomiast licząc od Równi Waksmundzkiej, to 1:45h. Oczywiście wliczając w to krótkie postoje 🙂 .
Z Rusinowej Polany wracamy znajomym nam szlakiem niebieskim, którego bezsprzecznie pokonaliśmy już rano. Mijamy ponownie Wiktorówki i bezpiecznie dochodzimy do samochodu zaparkowanego na parkingu.
Wycieczkę kończymy kilka minut przed godziną 15. Zadowoleni i uśmiechnięci udajemy się na kwaterę w Murzasichlu. Po drodze snujemy plany na kolejny dzień pobytu pod Tatrami, więc finał naszych przemyśleń w kolejnych postach 🙂 .
Kilka faktów i danych:
Czas przejścia: 5:45h (nasz rzeczywisty)
Przebyty dystans: 12km
GOT: 19
Kolory znaków: niebieski, zielony, czerwony, czarny, niebieski
Jak dojechać do Doliny Filipka?
Do Zakopanego dojedziemy drogą 47 od Nowego Targu, a 958 od Kościeliska, Chochołowa i Czarnego Dunajca. W centrum Zakopanego kierujemy się w stronę kolejki na Kasprowy, lub skocznie. Na rondzie Jana Pawła ll w Kuźnicach skręcamy na Drogę Oswalda Balzera, która prowadzi do Morskiego Oka. Po przejechaniu trochę ponad 11 kilometrów, dotrzemy na parking w Dolinie Filipka. (1200 metrów od przystanku Zazadnia).
Gdzie zaparkować samochód?
Auto zostawiamy na płatnym parkingu przy drodze Oswalda Balzera.